Ferenc Pakozdy: "Pałac Kultury i Nauki" 

Pałac Kultury i Nauki,
Już jadąc patrzyłem na niego.
Oto pnie się nad Warszawą stalą.
Zapowiedź, symbol, niebo.
Jeszcze w koło gruzy i zwaliska,
Jeszcze stopą o przeszłość potrącasz,
A już nad wszystkim przyjaźń goreje
Dumnie prężniejąca.
Patrzę w dzieje rosnącej budowli,
Pielgrzymuję codziennie w jej stronę.
Nieustannie dudni tu pracą:
Serce miasta roztętnione.
Na podwyższeniu – mnóstwo widzów.
W oczach dostrzegam żar i zadumę.
Padają słowa w zamyśleniu:
To stalinowski, drogi podarunek!
Tak mnie raduje ten piękny pałac,
Jak gdyby dla mnie go budowali.
Pokój stąd bije, serca zapala:
Proletariacki internacjonalizm.
Tutaj odczuwam w każdym odruchu
Radziecką rękę, myśl i tempo;
Tu się roztacza wizja świata:
Komunistycznej epoki piękno.
Słynne budowle komunizmu...
Pojęcie o nich zawdzięczam książkom;
Dziś dusze moją kąpią w blasku
I w teraźniejszość blask przyszłości sączą.
A gdy wieczorem nad konstrukcjami
Niebo od iskier się rozpłomienia,
Pieśń wzbiera we mnie i upojenie.
I sam się w blask iskrzący zamieniam.
Pałac Kultury i Nauki...
Witam go roniąc łzy radosne.
Szczęśliwy jestem.
Oto nowy cud życia:
Klucz do przyszłości. Czuję, że rosnę.

 

Powrót